Wasteland bardziej przypomina mi Jagged Alliance niż Fallouta, ale też trzeba będzie spróbować.
Na razie zrobiłem kilka questów w Atomie i widzę, że gra ma świetny klimat i nie jest lekko: nie jesz - nie możesz odpocząć - giniesz; przedmioty się zużywają (butelka-tulipan zniknęła po walce z dwoma muchami), cholernie mało zasobów, widzę, że przy moim sposobie gry muszę się nastawić na crafting (bo handel jakoś nigdy nie był moją mocną stroną); brak amunicji - pierwsza broń (tulipan znaleziony na śmietniku) szybko się kończy, potem dostałem shotguna od jakiegoś dziadka - super, ale z jednym nabojem. Manto można dostać od byle pszczoły, a z ludźmi na początku lepiej wcale nie zadzierać, zbyt daleko od pierwszej osady też lepiej się nie oddalać... poza osadą czas szybko leci, a żreć coś trzeba. Na początek trzeba się skupić na zdobyciu pożywienia.
Tak BTW - będę musiał odpalić tę grę po rosyjsku... klimat powinien być jeszcze lepszy. Jak widzę tych zapijaczonych NPCów gadających po angielsku to czuć, że coś jest nie tak
